Ludzie są podatni na
działanie reklamy. To fakt dla nas oczywisty. Zdarza się jednak, że nasze
zachowanie będące odpowiedzią na spoty reklamowe, jest co najmniej dziwaczne.
Oglądając w telewizji programy o Amerykanach – zagorzałych fanach promocji i
wyprzedaży - często wybuchamy śmiechem i okazujemy swoje zdziwienie wobec tak
emocjonalnego, a czasem wręcz agresywnego podejścia do zakupów. Nie potrafimy
dostrzec, iż takie zachowanie jest popularne także w Polsce. Dobrym przykładem może
być tłum oczekujący na otwarcie supermarketu „Lidl” w nadziei na „upolowanie”
jak największej ilości produktów w niskich cenach i cechujących się, jak nas
przekonywała miła pani w telewizji, niezwykłą jakością.
Takie zachowanie nie
byłoby dziwne, gdyby nie konieczność obserwowania sklepu przez policję… Tak, to
nie jest scena z amerykańskiego filmu komediowego. To „szara polska
rzeczywistość”. Tłum zaspanych z rana obywateli oczekuje na otwarcie drzwi.
Wreszcie pracownik sklepu wpuszcza tłum do środka. Wtedy do głosu dochodzi tak
zwany „instynkt stadny”. Ludzie wsypują się do środka i zaczyna się
rywalizacja. Kobiety wyrywają sobie torebki, a czasem kupują nawet kilka
egzemplarzy z zamiarem sprzedania ich na internetowej aukcji.
Kiedy wieczorem jakiś
źle poinformowany obywatel wchodzi do sklepu z zamiarem kupna firmowego
produktu, nie spodziewa się, że nie zastanie już żadnego egzemplarza. Przecież
to dopiero pierwszy dzień, w którym produkt jest dostępny… - myśli nieświadomy
niczego klient. Tak właśnie wygląda polskie „polowanie na okazje”. Czasem może
warto się zastanowić nad sensem tej pogoni za sprawami materialnymi i pomyśleć
o tym, co naprawdę jest w życiu ważne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz