Pewnie jest wśród nas wielu
wielbicieli powieści grozy. Wszyscy znamy Stephena Kinga, ale czy potrafimy
docenić polskich twórców? Jeśli nigdy nie słyszeliście o powieściach Zygmunta
Miłoszewskiego, zapraszam do przeczytania krótkiej recenzji jego debiutowej
książki.
„Domofon”- bo taki niepozorny
tytuł nosi powieść- opowiada o perypetiach mieszkańców warszawskiego bloku.
Młode małżeństwo przyjeżdża do stolicy pełne nadziei na lepsze, inne niż
dotychczas życie. Ich życzenie nie zostaje jednak spełnione, ponieważ w dzień
ich przyjazdu na klatce schodowej ich nowego domu zostaje znaleziona głowa. Głowa,
której właściciel próbował wydostać się z jadącej jeszcze windy. Na tym jednak
nie kończą się dziwne wydarzenia … Każdy już chyba słyszał o nawiedzonym domach
na pustkowiu, ale czy znacie jakąś historię o bloku w środku wielkiego miasta
nawiedzonym przez duchy przeszłości?
Powieść grozy łączy tajemniczą
historię z opisem codziennego życia na warszawskim osiedlu. Postacie
występujące w opowieści reprezentują zaś tak skrajne osobowości, że całość
prezentuje się wyraziście i autentycznie. Autor mistrzowsko opisuje postawy
charakterystyczne dla poszczególnych przedstawicieli polskiego społeczeństwa. W
powieści nie brakuje dosadnych stwierdzeń, szczerych spostrzeżeń i opinii,
które prowokują do przemyśleń na temat współczesnego człowieka i jego
zachowania w sytuacji kryzysowej.
Autor, znany głównie jako twórca
cyklu kryminałów z Teodorem Szackim w roli głównej, ma na swoim koncie także
„Domofon” – powieść grozy osadzoną w realiach polskiej codzienności. I kto wie,
może właśnie to jest cecha dobrego horroru? Osadzenie akcji w nieoczywistym
miejscu… Miejscu, które mijam w drodze do szkoły, a może nawet w nim mieszkam.
Bo jak kolejna historia o nawiedzonym i opuszczonym dworze ma na nas wywrzeć
wrażenie, jeśli jest tak przerysowana, wydumana i nierealna? Właśnie dlatego jestem przekonana, że warto
sięgnąć po powieść grozy w polskim
wydaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz